Toksyny komunikacyjne – czyli co niszczy relacje?

Dr John Gottman przez 40 lat zajmował się badaniem komunikacji między ludźmi, którzy pozostawali ze sobą w bliskich relacjach. Szukając powtarzających się schematów, przeanalizował rozmowy i sposób bycia kilku tysięcy par. W ten sposób zdefiniował TOKSYNY KOMUNIKACYJNE, czyli sposoby reagowania ludzi na sytuacje trudne i konfliktowe. Obecność toksyn w dużym natężeniu zwiastowała rozpad relacji w przeciągu kilku lat. Mówiąc konkretnie: zniszczenia doświadcza ponad 90% par stosujących na codzień toksyczne strategie. Czasem to zniszczenie przybiera formę fizyczną, kiedy ludzie rozwodzą się lub decydują na separację, ale bywa też, że mieszkając pod jednym dachem, opuszczają się emocjonalnie. Do opuszczenia emocjonalnego dochodzi wtedy, kiedy ludzie tracą do siebie zaufanie i ciepłe uczucia, łączą ich jeszcze bieżące sprawy, ale związek intymny i przyjacielski już nie istnieje lub jest bardzo powierzchowny.

Intencją Gottmana była analiza związków w życiu prywatnym osób badanych. Jednak w ostatnich latach jego dorobek wykorzystuje się również w team coachingu, pracując nad relacjami panującymi w zespołach pracowniczych. Okazuje się bowiem, że obecność toksyn komunikacyjnych w zespole znacznie obniża wydajność i utrudnia budowanie dojrzałego zespołu. Pisze o tym Ewa Błaszczak w artykule “Zespoły dojrzewają jak ludzie”. Po 10 latach pracy rozwojowej dla ponad 50 zespołów, stwierdziła: “Doświadczenie płynące z tych działań pozwala na wniosek, że przeciętny zespół pod względem fazy rozwoju, także moralnego, można porównywać do dwuletniego dziecka. To tłumaczy, dlaczego wiele narzędzi zarządczych stosowanych z powodzeniem wobec dojrzałych pracowników jest nieprzydatnych w sytuacji nowo powołanego teamu.” (“ThinkTank”, 2013, nr 18) To również tłumaczy, dlaczego ludzie budujący indywidualnie udane relacje, w zespole nieświadomie poddają się działaniu toksyn.

Bardzo ważne jest, by wykryć i nazwać toksyny jak najwcześniej. Dotyczy to zarówno relacji prywatnych i zawodowych, związków partnerskich i zespołowych. Im wcześniejsza reakcja, tym łatwiejsza będzie zmiana istniejących nawyków na inne, wspierające.

Jak rozpoznać toksyny komunikacyjne?

Wyróżniamy ich 4 rodzaje: krytycyzm, pogardę, postawę obronną i wycofanie się.

Osobiście uważam wszystkie wymienione toksyny za strategie stresowe, ponieważ pojawiają się w konflikcie, kiedy czujemy się zagrożeni. Nasz mózg przełącza się wtedy w stan ostrego stresu i pokazuje nam 2 drogi: walcz lub uciekaj. W takim stanie korzystamy z tzw. automatów, czyli reakcji nawykowych, wyuczonych latami, najczęściej przejętych z domu rodzinnego lub najbliższego otoczenia. Krytycyzm i pogarda to formy postawy “walcz”, wycofanie się jest formą ucieczki, a postawa obronna jest strategią mieszaną.

KRYTYCYZM

Krytyka może być konstruktywna lub niszcząca. Ta pierwsza pojawia się z troski o drugiego człowieka, a jej intencją jest rozwój. Najważniejszym czynnikiem, wskazującym na to, że mamy do czynienia z krytyką konstruktywną, jest zadbanie o komfort naszego rozmówcy, czyli:
– odpowiedni czas (bez stresu i pośpiechu),
– miejsce (bez świadków),
– samopoczucie (zapewnienie, że jest dla nas ważny, że go szanujemy i mamy dobre intencje),
– możliwość rozmowy, negocjacji i wypracowania wspólnych rozwiązań.
Chciałabym, żebyśmy wszyscy umieli tak się nawzajem krytykować. 🙂

Z kolei jako toksynę mam na myśli krytykę niszczącą, czyli wykorzystywaną jako atak na kogoś, po to, by zdobyć przewagę lub go zranić. Taka krytyka nie jest skierowana na problem i jego rozwiązanie, tylko na osobę lub osobowość, a więc dotyczy naszych wrażliwych części, podkopuje pewność siebie i godzi w szacunek międzyludzki. Przykład: “Jesteś okropny! W ogóle o mnie nie myślisz!”, gdy w rzeczywistości chcemy powiedzieć: “Nasza rocznica jest dla mnie ważna. Czułabym się zadbana, gdybyś o niej pamiętał.” albo “Jestem wściekła, że znów nie zrobiłeś swojej części zadania i przez to już drugi raz zawalimy termin”. Częstym symptomem krytyki niszczącej są słowa uogólniające “ty zawsze…” i “ty nigdy…”.

Krytycyzm natomiast to postawa, czyli strategia, której używam, żeby odpierać zagrożenia. Jej największym niebezpieczeństwem jest to, że ściele drogę wszystkim pozostałym toksynom. Jak? Osoba, która jest krytykowana w taki destrukcyjny sposób, czuje się atakowana, raniona, odrzucona. Jeśli dzieje się to często, wytworzy się w niej realna potrzeba obrony, więc będzie atakować lub wycofywać się i w ten sposób toksyczne koło zamknie się.

Tej strategii często używają osoby, które mają dużą potrzebę kontroli. Komunikują w ten sposób swój gniew, frustrację, rozpacz lub bezsilność.

POGARDA

Najbardziej niszczycielska ze wszystkich toksyn. Rozkłada zespoły, popycha małżeństwa do rozwodów, powoduje, że ludzie lądują na terapii, czując się nieważni, nieistniejący, gorsi od pozostałych. Mówi się o niej, że jest “ostrym atakiem na podmiotowość drugiej osoby” (Wilmot i Hocker).

Pogarda przybiera różne podstępne formy jak cynizm, sarkazm, wyśmiewanie się, lekceważenie, wyzwiska, drwiny, złośliwe żarty, przykre uwagi, upokorzenia, krytyka niby na żarty, więc “nie ma co się oburzać”, ale szpila została wbita. Pogardę można wyrazić nie tylko słowami, ale też gestem, krzywym uśmiechem, spojrzeniem. Przykład: “Znów jak dzieciak grasz w te głupie gry!”, “Co to za praca, przecież ty nic nie robisz, tylko siedzisz przed ekranem cały dzień”, “Ja w twoim wieku robiłem to dużo lepiej”, “Po co próbujesz, za głupi jesteś!”.

Pogarda jest wyrazem negatywnych myśli na temat drugiej osoby i poczucia wyższości nad nią, co ma swoje źródło w braku zdrowej miłości własnej. Ktoś, kto doświadcza pogardy, żyje w ciagłym stresie i poczuciu niewystarczalności. To z kolei osłabia układ odpornościowy i prawdopodobnie dlatego w jednym z badań Gottman wykazał, że pary, które odnoszą się do siebie z pogardą, częściej zapadają na infekcje wirusowe.

POSTAWA OBRONNA

Postawa obronna, inaczej defensywność, pojawia się w dwóch sytuacjach. Pierwsza jest wtedy, gdy ktoś czuje się atakowany częściej lub bardziej, niż jest w stanie udźwignąć. Druga jest wtedy, gdy mamy do czynienia z osobą wybierającą rolę ofiary, pragnącą zwolnić siebie z odpowiedzialności w danej relacji. O ile w relacji rodzic – dziecko to rodzic jest stroną odpowiedzialną, o tyle w relacjach ludzi dorosłych odpowiedzialność leży po dwóch stronach, bo każda strona ma pewien wybór. Inaczej mówiąc, każda dorosła osoba jest sprawcza.

Sedno strategii defensywnej można określić tak: ja jestem ok, ty nie jesteś ok, czyli: ty jesteś winny, ty nawalasz, to ty masz problem. Objawia się to utyskiwaniem, narzekaniem, atakiem, obwinianiem, zmianą tematu lub tłumaczeniem się. Dodam, że dla mnie cechą wspólną tych wszystkich objawów jest uciekanie przed stawieniem czoła problemowi. Lęk przed konfrontacją sprawia, że ludzie nerwowo chwytają się wszystkich tych strategii na zmianę. Przykład: “Ale mam fatalny zespół, wszystko muszę za nich robić”, “To przez niego straciliśmy zlecenie, gdyby on tylko…”, “Mam dość tej rozmowy. Wrócę do tego, kiedy się uspokoisz.”

Takie zachowanie przeszkadza w konstruktywnym rozwiązaniu konfliktu, bo osoba, która go używa, skupia się na odcięciu siebie od źródła problemu i traci wrażliwość na to, czego potrzebuje druga strona konfliktu.

WYCOFANIE SIĘ

Odcięcie się jest rodzajem ucieczki. Toksyną, która pojawia się w końcowej fazie relacji, kiedy ludzie czują się bombardowani krytyką, pogardą bądź obroną. W związkach lub zespołach, gdzie komunikacja istnieje od dawna w toksycznej formie, ludzie często wybierają nieangażowanie się i obojętność jako najbezpieczniejszą formę “przemykania” już nie z innymi, ale obok nich. Tam, gdzie czują wrogość, na którą nie mają wpływu, stosują różne uniki: brak rozmowy, słuchanie jednym uchem, niesłuchanie, ignorowanie kogoś, nieodpowiadanie na pytania lub na “dzień dobry”, uporczywe milczenie (obrażanie się), udawanie, że jest się zajętym, kompulsywne zajmowanie się czymś innym, udawanie obojętności. W ciele wycofanie objawia się usztywnieniem, blokowaniem mimiki, unikaniem wzroku i postawą zamkniętą.

Takie zachowania mogą być spowodowane potrzebą ochrony siebie lub sprawowania kontroli, która, koniec końców, również pełni funkcję ochronną.

Niestety, kiedy taka strategia staje się nawykowa, blokuje wszelki kontakt i uniemożliwia jakąkolwiek konfrontację. Zastanawiam się, czy relacja, w której rządzi ta toksyna, w ogóle jeszcze jest relacją. Raczej istnieje jej powierzchowna część, a kiedy pojawia się konflikt i stres z nim związany, to z jednej strony mamy atak, z drugiej strony – ścianę milczenia, i problem zostaje zamieciony pod dywan.

Uważam, że dobra komunikacja jest umiejętnością, którą trzeba ćwiczyć na zasadzie mięśnia. Jeżeli wybieramy nie ćwiczyć mięśnia przez kilka lat, to on zwyczajnie zanika. Niepraktykowana umiejętność tak samo. Dlatego osoby, które się wycofują, z czasem zasklepiają się w tej strategii, bo nie wiedzą, jak się z niej wydostać. Staje się ona jedyną dostępną. W ten sposób osoby wycofujące się ranią i siebie, i osoby pozostające z nimi w relacjach. Rezygnują z bliskości i autentyczności, co na dłuższą metę jest niezwykle męczące i prowadzi do uczucia pustki.

***

Na koniec kilka słów otuchy. Prawdopodobnie czytając o toksynach komunikacyjnych trafiłeś(aś) na coś, co znasz ze swojego życia. Nie martw się. Wszyscy w jakimś stopniu doświadczamy toksyn na sobie albo je stosujemy. Ja też. Kiedy zalewają mnie trudne emocje, krytykuję i obwiniam. Zdarza mi się czasem bardzo stresująca sytuacja w pracy. Potrafię wtedy zadzwonić do męża po wsparcie i niespodziewanie zaczynam go krytykować za coś zupełnie niezwiązanego z tematem rozmowy.

Najważniejsze, to starać się wyłapać, jaki automat mi się włączył. Skupić się na sobie, a nie na drugiej osobie. Najtrudniejszym i kluczowym krokiem do wyłączenia automatu jest zobaczyć własne toksyny komunikacyjne. Cała reszta, czyli przejście na tory konfliktu konstruktywnego – jest już łatwiejsza.

A o tym, co zamiast toksyn – piszę w artykule PODSTAWOWE ZASADY ZDROWEJ KOMUNIKACJI (kliknij, aby czytać).

Jeśli dotarłeś, dotarłaś aż tutaj – bardzo mnie to cieszy! Naprawdę! Będę Ci wdzięczna, jeśli podzielisz się tym artykułem ze znajomymi. Jestem pewna, że każdy z nas, w związkach lub zespołach, styka się czasem z toksynami. Uważam, że warto o nich rozmawiać i poprzez nazywanie krzywdzących zachowań, torować drogę lepszym, zdrowszym relacjom.

Zapraszam też do dzielenia się Twoimi uwagami w komentarzach. Jeśli chcesz, żeby coś zostało rozwinięte lub doprecyzowane – napisz o tym. Będę się starała odpowiadać.

2 thoughts on “Toksyny komunikacyjne – czyli co niszczy relacje?”

    1. Witam, dziękuję bardzo. Subskrypcja bloga już jest dostępna, można się zapisać na stronie głównej. Zachęcam do czytania, bo pojawiło się kilka nowych artykułów. 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

+ 76 = 78