Pierwszym olśnieniem dla mnie, u progu dorosłości, była moja własna psychoterapia.
Poszerzyła mój świat.
Najpierw zobaczyłam, że, obok pięknych uczuć, mam w sobie również takie… paskudne, do których wolałabym się nie przyznawać. Których nie chciałam mieć.
Poczucie własnej wartości warunkowane osiągnięciami.
Rozczarowanie sobą i światem.
Zazdrość, że inni mają lepiej i łatwiej.
Porównywanie się.
Ponura radość, kiedy komuś poszło gorzej, niż mi.
Lęk, że jak ktoś pozna mnie naprawdę, to mnie wyśmieje.
Wstyd w szkole, że nie mam chłopaka.
A jak mam, to poczucie winy, że jestem niewystarczająca.
Ucieczka na inny kontynent, by nie stawić czoła depresji.
Zaczęłam rozumieć, że wolność to nie jest: robić co się chce, mieć mnóstwo czasu i pieniędzy. Taki stan to jak tęsknota za łonem matki. Za jedynym czasem w życiu, gdy nic się nie musi, a wszystkie potrzeby są zaspokojone. Jedynie płód tego doświadcza.
Przed terapią bardzo tęskniłam za stanem, w którym się ode mnie nie wymaga niczego (albo niewiele), a to, czego potrzebuję, przychodzi do mnie samo. Ponieważ czekałam i czekałam, a świat nie traktował mnie po królewsku – wpadłam w depresję.
Tak naprawdę to weszłam w dorosłość jako nieśmiała, depresyjna neurotyczka o wielu roszczeniach i niskiej odporności psychicznej. Chylę czoła przed ludźmi, którzy mnie wtedy znosili.
Jak już to wszystko odkryłam – załamałam się. Potem się z tym pogodziłam.
I postanowiłam zostać psycholożką. Ogarnąć się.
Dzisiaj…
- buduję związki będąc sobą, dlatego mam męża, przyjaciół i partnerów w biznesie, z którymi jest fun, flow i autentyczność dająca wytchnienie,
- prowadzę biznes na własnych zasadach, robiąc to, co kocham i co ma dla mnie sens,
- jestem szczęśliwą żoną i mamą trzech urwisów,
- łączę życie rodzinne z zawodowym, kształcę się i się nie wypalam,
- zarabiam wysoko powyżej średniej krajowej, niosąc przy tym wartość, z której jestem dumna,
- pozbyłam się przewlekłych dolegliwości, a zdrowie mam lepsze niż 15 lat temu.
Terapie. Coaching. TRE. Lowen. Mindfulness. NVC. Totalna biologia. ACT. Logoterapia. Ajurweda. Transerfing. TSR. Joga. Od lat próbuję, testuję, doświadczam, sprawdzam, co działa.
Przez 15 lat poznawania różnych metod pracy z psychiką, nauczyłam się, że nie ma jednej metody dobrej na wszystko. Dlatego warto czerpać ze skarbca wszelkich dostępnych modalności, jeśli stawką jest nasze szczęście lub zdrowie.
Abym mogła pomagać w sposób możliwie najbardziej skuteczny i odpowiedzialny, zdobyłam wiedzę i uprawnienia:
- psycholożki,
- coacha w programie certyfikowanym przez ICF,
- akredytowanego coacha kryzysowego,
- psychoterapeutki (podejście zintegrowane z psychodynamicznym rozumieniem rozwoju człowieka),
- trenerki umiejętności miękkich,
- Edukatorki Rodziców PD,
- Edukatorki Wczesnego Dzieciństwa PD.
Ale po tysiącach godzin przepracowanych z klientami w poszukiwaniu ich szczęścia i zdrowia, stwierdzam, że jest wśród tych wszystkich metod jedna umiejętność, która decyduje o sukcesie moich klientów, a więc też moim.
Umiejętność budowania głębokiej, szczerej relacji.
Bo to od niej zależy, czy klient wytrzyma najtrudniejszy czas procesu. Czy zmierzy się ze swoimi koszmarami, czy ucieknie. Największe zmiany przerażają najbardziej. Klient przychodzi do gabinetu lub do grupy, bo sam nie jest w stanie stawić im czoła. Jeśli przez całe życie uciekał – to wciąż, jakaś jego część, chce uciekać.
Po tych wszystkich latach, okazuje się, że kilkuletnia, solidna psychodynamiczna szkoła psychoterapii dostarczyła mi narzędzia, które osadzają specjalistę i klienta na bezpiecznym lądzie, gdy dookoła hula sztorm. Bezcenne.
W teście talentów Gallupa moje trzy główne talenty to:
- zbieranie (patrz ilość szkoleń, metod i dyplomów, haha),
- empatia,
- relacje.
Jak już pisałam, praca z drugim człowiekiem to moje powołanie, moja supermoc i pasja. Kocham siebie w tej roli.
Obecnie, łącząc moje naturalne talenty, psychodynamiczną szkołę psychoterapii i doświadczenie zawodowe, uczę innych specjalistów takiego budowania relacji z klientem, żeby mieli większą skuteczność w pracy i większy spokój po pracy.
Skuteczność oznacza, że jako specjalist(k)a potrafisz towarzyszyć klientowi od początku do końca, aż jego sztorm ucichnie, a on stawi się do życia, silny i elastyczny. Spokój oznacza, że kończysz pracę z poczuciem wykonania dobrej roboty, idziesz do domu i nie martwisz się, co można było zrobić inaczej. Masz pełną uwagę dla siebie i Twoich bliskich. Wtedy naprawdę się regenerujesz. Nie wypalasz się. Po urlopie tęsknisz za pracą (ja tak mam).
Jeśli zajmujesz się zawodowo pomaganiem, wspieraniem, doradztwem, terapią, jeśli czujesz, że myślimy podobnie, zapraszam Cię do wspólnej podróży po Twoją skuteczność, stabilny grafik i zarobki, i po Twój święty spokój.
Pracować ze mną możesz w ramach konsultacji online 1:1 lub w ramach programów grupowych online.
Bardzo lubię pracować nie tylko ze specjalistami. Regularnie, przez 20 godzin w tygodniu, zajmuję się psychoterapią i coachingiem z każdym, kto czuje, że moje podejście mu odpowiada. Obecnie na wolne miejsce czeka się około 6-9 miesięcy. Jeżeli chcesz zapytać o szczegóły, napisz do mnie maila.