Dlatego tak ogromnie ważne jest bieżące wentylowanie organizmu, czyli usuwanie z niego stresowych produktów przemiany materii, by mogły się włączyć funkcje regeneracyjne i odżywiające organizm. O tym mechanizmie piszę w odrębnym artykule. Tutaj skupię się na przedstawieniu krok po kroku, jak bezpiecznie i zdrowo wracać do równowagi, będąc rodzicem, zwłaszcza młodszych dzieci, i nie mając w związku z tym możliwości odseparować się od domowych obowiązków.
Krok pierwszy : nazywam to, co się ze mną dzieje
Tak, to właśnie ten moment! Tuż przed eksplozją! Ratunku! Co robić?
Robię przerażoną minę. Łapię się za głowę. Mogę nawet pokusić się o wokalizację, wzorem niemowląt:
– Grrr… Aaaa! Uuuch! Wrrrr….
Dzieci dobrze to rozumieją.
Jeśli dasz radę – nie krzycz. Jeśli nie dasz rady – krzycz, tylko uprzedź i może odejdź trochę na bok. Za chwilę i tak ci przejdzie. To o wiele bezpieczniejsze niż wyżywanie własnej frustracji na dzieciach.
Krok drugi : odraczam odreagowanie
Dwie podstawowe reakcje na stres to walka i ucieczka, jednak ewolucja wyposażyła nas jeszcze w trzecią możliwość – zamrożenie. Stosujemy je, kiedy ani walka ani ucieczka nie są możliwe (lub skuteczne). Kiedy trącisz małego robaczka, a on udaje trupa – to właśnie korzysta z tej możliwości. Kiedy sarenka w popłochu ucieka przed polującym drapieżnikiem, to, aby skutecznie działać, też musi zamrozić swój paniczny strach. Po prostu odkłada go na później; na ten moment, kiedy już bezpieczna zgubiła napastnika i ukryła się w zaroślach. Wtedy wiotczeje i cała się trzęsie. W ten sposób odreagowuje stres.
Zatem odraczanie, aby było zdrowe, musi być chwilowe.
Krok trzeci : odreagowuję
Aby skutecznie oczyścić organizm z toksyn i hormonów wyrzuconych do organizmu w stresie, potrzebujemy je wypocić i skłonić organizm do produkowania innych hormonów, które umożliwią między innymi funkcje regeneracyjne. Możesz tego dokonać jedynie w wyniku wysiłku fizycznego. Ponieważ na stres narażeni jesteśmy codziennie, najlepiej taki wysiłek włączyć do repertuaru codziennych zajęć. No tak, ale jak znaleźć na to czas będąc mamą lub tatą, mając na głowie nie tylko dzieci, ale też dom i pracę?
Co więc możesz robić ze swoimi dziećmi, żeby się wyżyć, i żeby one przy okazji były zaopiekowane i miały fajną zabawę?
– Z najmłodszymi: idź na szybki spacer z dzieckiem w chuście, wózku lub nosidełku, zapisz się na fitness dla mam z maluszkami, tańcz, wsiądź na rower z maluchem w foteliku albo biegaj truchtem popychając wózek…
– Z przedszkolakami: bawcie się w berka, rzucajcie kamykami do rzeki/morza, tańczcie, zróbcie bitwę na łaskotki, zimą – na śnieżki, zagrajcie w piłkę… Ja ostatnio umówiłam się z moimi szkrabami, że wychodzimy na spacer: ja biegam, a one jadą obok mnie na rowerkach. Wspólnie odkurzamy i myjemy podłogi. Oczywiście to ja odpowiadam za efekt takiego sprzątania, a dzieci – za machanie szczotką i mopem. Na tym etapie jeszcze sprawia im to frajdę.
– Ze starszymi dziećmi: tu jest najłatwiej, bo starsze dzieci nie wymagają tyle obecności rodziców co młodsze, więc można wyjść pobiegać bez nich, ale jeśli chcemy połączyć wspólne spędzanie czasu z aktywnością fizyczną, to proponuję: wyjście na basen, jeśli potrafią pływać, wspólne bieganie, narty, wspinaczkę, paintball, piłkę nożną, koszykówkę…
Tak naprawdę w wyborze aktywności ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Widzę też, że kiedy jesteśmy świadomi tej potrzeby odreagowania, to najlepsze pomysły pojawiają się spontanicznie, wtedy, kiedy są potrzebne. Często w ogóle nie muszę się nad nimi zastanawiać, wystarczy, że podążam za dziećmi, jak podczas spaceru po lesie, kiedy „strzelaliśmy z łuku”.
Krok czwarty: regeneruję się
Działanie w stresie i odreagowanie zużywają energię. Teraz przechodzimy z trybu działania do trybu bycia i wyciszamy się, by pozwolić ciału i umysłowi na odbudowę zasobów. W zasadzie jedyne, czego potrzebujesz, to czas. Jeśli po wysiłku zaczynasz ziewać – jest to sygnał od Twojego organizmu, że chce przejść w tryb regeneracji.
– z młodszymi dziećmi: kiedy drzemią – śpij razem z nimi; zaproponuj spokojną zabawę, np. budowanie z klocków i poleż lub posiedź sobie blisko dzieci. Im często wystarcza nasza fizyczna bliskość. Możecie wspólnie rysować, kolorować, czytać, śpiewać, lepić z gliny albo plasteliny,
– ze starszymi dziećmi: możecie razem wybrać i obejrzeć film, przy którym się wzruszycie lub pośmiejecie. Do odprężenia się nie wybieraj horrorów, kryminałów czy innych filmów grozy, bo strach wzbudzany przez filmy inicjuje wyrzut tych samych hormonów stresu co realna sytuacja zagrożenia. Jeśli lubicie – ugotujcie coś razem. Świetnie sprawdzą się też szachy, gry planszowe, towarzyskie, kalambury, szydełkowanie czy zwykła rozmowa przy aromatycznej herbacie. Szukajcie tego, co wam wszystkim sprawia radość.
Co, jeśli ja tak nie potrafię?
Oczywiście model, który opisałam w artykule, to pewien ideał, który nie zawsze będzie łatwy lub możliwy do wdrożenia. Mi też nie zawsze się udaje. To nie powód do zmartwienia.
Dla mnie to, co opisałam, również nie jest łatwe, intuicyjne ani wyniesione z domu rodzinnego. Widzę jednak, że – dokładnie jak z każdym innym nawykiem – regularnie powtarzane, staje się coraz bardziej naturalne. I daje mi dwie ogromne korzyści:
1. Możliwość nieustannego odbudowywania energii, co pozwala mi być jednocześnie mamą, osobą aktywną zawodowo, autorką bloga i studentką.
2. Bardzo cenną szkołę radzenia sobie ze stresem dla dzieci, które uczą się obserwując mnie i naśladując moje reakcje.
Oczywiście nie w każdej sytuacji ten sposób rozładowania stresu czy trudnych emocji będzie najlepszym wyborem. Czasem przeżywamy trudne emocje, ponieważ budujemy na swój temat niekorzystne przekonania, zamartwiamy się rzeczami, które być może nigdy się nie wydarzą lub mamy trudność w komunikowaniu naszych potrzeb ludziom z otoczenia. A nasze dzieci nie tylko mają ograniczony repertuar narzędzi do radzenia sobie, ale też ich układ nerwowy dopiero się rozwija i dojrzewa w trakcie dorastania. Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach na powyższe tematy – zapisz się na newsletter.
Warto też raz na jakiś czas poświęcić trochę czasu tylko sobie, zostawić dzieci pod opieka kogoś zaufanego i zafundować sobie odrobinę przyjemności. Ze swojej strony polecam masaże relaksacyjne. Sama korzystam z oferty jednego z salonów w Krakowie i jestem bardzo zadowolona z efektów.