Oczywiście każdy organizm się regeneruje. Chodzi o to, by proporcje między zużywaniem a odnawianiem energii były wyważone na tyle, żebyśmy mogli zachować zdrowie mimo codziennego narażania się na stres. Jak więc rozpoznam, że po wyczerpującym stresie regeneruję się w wystarczającym stopniu?
Tutaj znów odwołam się do kołowego modelu zarządzania stresem, który wprowadziłam w artykule „Prosty model zarządzania stresem”. Zajrzyj do niego, by zobaczyć, jak wygląda model: strefa komfortu w środku, dalej strefa wyzwania a na zewnątrz strefa paniki.
PRZEŁĄCZNIK
W strefie komfortu nie ma istotnego stresu lub pojawia się na niezauważalnym poziomie, łatwym do przyjęcia dla organizmu. I tak ma być – w tej strefie mamy się regenerować. Nasz wegetatywny układ nerwowy ma przełącznik, dzięki któremu może działać w dwóch trybach – jeden tryb nadaje się do działania w stresie i włącza się, gdy zachodzi reakcja stresowa: wtedy następuje wyrzut hormonów stresowych do organizmu, a nasze mięśnie, płuca i układ krwionośny przystosowują się do walki lub ucieczki. Niestety, w tym trybie wyłączają się funkcje regeneracji organizmu, żeby jego siły mogły skupić się na walce o życie. Kiedy rozładujemy stres, wtedy – pstryk – przełącznik przeskakuje w tryb regeneracji, w którym włączają się funkcje trawienia, reprodukcji, rozluźnienia mięśni, dotlenienia i odżywienia wszystkich części organizmu.
Jak widzisz, te dwa tryby działają rozłącznie: albo stres, albo regeneracja. Odpoczywamy i odnawiamy się tylko w strefie komfortu. Bardzo potrzebujemy regularnie tu zaglądać. By móc tu trafić, potrzebujemy wyciszyć się i rozładować stres na tyle, by nasze ciało „przełączyło” się w tryb regeneracji. Innymi słowy, nasz organizm musi:
- przestać być atakowany przez stresor (bodziec stresujący) lub przepracować stresor tak, by zmieniło się nasze podejście do niego,
- wypłukać z siebie nadmiar hormonów stresu, które uruchamiają funkcje walki i ucieczki.
PO CZYM POZNAM, ŻE JESTEM W STREFIE KOMFORTU
Od osób, z którymi pracuję nad stresem, często słyszę pytanie: skąd mam wiedzieć, czy te hormony są już wypłukane i czy skutecznie się regeneruję?
Jest kilka sposobów, by to rozpoznać:
- Śpię jak dziecko: nie mam problemów z zaśnięciem, nie wybudzam się w nocy a rano budzę się wypoczęty.
- Jestem tu i teraz: kiedy jestem w pracy – jestem tam i fizycznie, i myślami; kiedy jestem w domu – nie uciekam myślami w inne miejsca czy sytuacje w sposób nachalny, przeszkadzający.
- Mogę wyłączyć myśli, kiedy chcę: jeśli zaczynam myśleć o czymś stresującym i decyduję, że to nie jest odpowiednie miejsce i czas, to potrafię skutecznie „wyrzucić” te myśli z głowy.
- Czuję, że moje mięśnie są rozluźnione: nie spinam pleców, nie zaciskam szczęki ani pięści.
- Mam normalny apetyt i ochotę na seks (o ile w tych obszarach jestem aktualnie zdrowy; ten objaw nie dotyczy sytuacji, w których układ nerwowy, trawienny czy rozrodczy dotknięty jest chorobą).
- Czuję spokój lub radość: mam ochotę być ze sobą lub z ludźmi, których lubię; robię rzeczy, które sprawiają mi przyjemność.
Jeśli w czasie odpoczynku obserwujesz u siebie wszystkie 6 objawów – to właśnie jesteś w swojej strefie komfortu i skutecznie się regenerujesz. Gratulacje!
CO, JEŚLI NIE POTRAFIĘ TRAFIĆ DO MOJEJ STREFY KOMFORTU
Żyjemy w środowisku o dużym natężeniu chronicznych stresorów, czyli czynników, które w sposób ciągły działają na nas stresująco. W takich warunkach u wielu osób organizm wciąż podsyca reakcje stresowe, by poradzić sobie z tymi stresorami. Jeśli taka sytuacja trwa zbyt długo, możemy mieć problem z wyciszeniem się i powrotem do strefy komfortu. Jak wtedy sobie pomóc? O tym przeczytasz w kolejnym artykule.